Zarządzanie zdrowiem pracowników, ale też właścicieli firm, staje się dużym wyzwaniem biznesowym.
W gospodarce opartej na wiedzy ludzie stali się tak ważnym zasobem, że ich niedyspozycje lub choroba powodują spadek wydajności i konkurencyjności całej firmy. W tych warunkach troska każdego przedsiębiorcy o zdrowie własne i o zdrowie zatrudnionego pracownika przestaje być luksusem a staje się koniecznością.
Według wyników analizy stylu życia blisko 90% pracowników odżywia się nieracjonalnie, a 1/3 potrzebuje zmiany sposobu odżywiania i chce to zrobić. Około 60% osób pracujących skarży się na chroniczne zmęczenie, bóle żołądka, zaparcia i inne zaburzenia jelitowe.
Naturalne jest to, że jeżeli jako ludzie dobrze się czujemy, zdrowo się odżywiamy, jesteśmy sprawni fizycznie, to jako pracownicy jesteśmy wydajni, opuszczamy mało dni z powodu zwolnienia czy też w czasie pracy skupiamy się na naszych obowiązkach, a nie na bieżących dolegliwościach (ospałości, bólach głowy, dolegliwościach krążeniowych lub gastrycznych).

Zatem porozmawiajmy o potrzebie zrównoważonego żywienia pracownika biurowego.
 
Jak to jest z naszym odżywianiem?
 
Jedzenie jest bardzo ważnym, jak nie najważniejszym aspektem w naszym życiu. Jedzenie to poczucie bezpieczeństwa, to fundament atawistycznych relacji. Pracując zawodowo i żywiąc się poza domem, często szukamy restauracji „domowych”, kierowani poczuciem, że idziemy do mamy na obiad. „U nas jak u mamy” czytamy i spodziewamy się najlepszego. Jest takie poczucie, że jedzenie u mamy smakowało najlepiej, było najbardziej odżywcze, mama gotowała dla nas najzdrowiej. Obiad domowy to poczucie domowej atmosfery, ciepła, wyluzowania, synonim miejsca, gdzie jest się sobą.
Jedzenie powinno nam się kojarzyć z relaksem i rozluźnieniem. O posiłku przygotowanym w domu możemy myśleć, że jest to posiłek, który ma najwięcej wartości odżywczych, bo wiemy, co tak naprawdę zawiera. Dodatkowym walorem jest to, że, osoba która przygotowywała ten posiłek, przygotowywała go z miłością, bo chciała dać nam coś, co jest najlepsze, zarówno dla niej jak i dla nas.

Co znaczy zdrowe odżywianie w dzisiejszym świecie?

Często myślimy, że się zdrowo odżywiamy stosując różnego rodzaju diety, które są nowymi „wynalazkami” w naszej kulturze, czy w naszym klimacie. Klasycznym przykładem jest tutaj spożywanie świeżo wyciskanego soku pomarańczowego na śniadanie i musli zalane zimnym mlekiem. Synonimem zdrowych produktów stały się te, które w przyrodzie w naszej strefie klimatycznej nie występują. Cytrusy rosną w krajach o gorącym klimacie i tam świetnie spełniają swoje zadanie, czyli schładzają, orzeźwiają organizm oraz go nawilżają. My żyjemy w klimacie chłodnym i wilgotnym, w którym naturalnie rosną inne, określone produkty, spełniające swoje zadanie.

Dlaczego?

Matka natura mądrze wymyśliła, że to co rośnie wokół nas, służy nam najlepiej. Dała nam w naszej strefie klimatycznej produkty typu zboża, warzywa, rośliny strączkowe, orzechy, rodzime owoce. I to one powinny stanowić główne produkty, które spożywamy. W Polsce przez około dziewięć miesięcy panuje chłód i wilgoć, w związku z tym powinniśmy dążyć do spożywania trzech ciepłych posiłków dziennie – śniadanie, obiad i kolacja na ciepło. Wiosna i lato przynosi ogrom i wspaniałość świeżych warzyw i owoców, wtedy surowizna może być świetnym dodatkiem do cieplej strawy.
Myślę, że ważne jest w tym miejscu wytłumaczenie, co znaczy zachowanie zdrowia poprzez odżywianie. Zdrowy organizm to taki, który zachowuje równowagę / harmonię z otaczającym go środowiskiem. Przykład: jeśli na dworze panuje chłód, powinniśmy spożywać jedzenie , które nas będzie rozgrzewać, aby zachować równowagę. Jeśli na dworze panuje wilgoć i chłód, a my będziemy spożywać jedzenie, które od środka będzie nas wychładzać i nawilżać jak np. duże ilości nabiału lub cytrusów, po jakimś czasie organizm zacznie chorować. Zatem logiczne jest, że odżywianie zgodne z porą roku i miejscem zamieszkania ma ogromne znaczenie dla zdrowia.

Jakie znaczenie ma dla nas to co jemy?

Przede wszystkim wartość odżywczą. To, co spożywamy powinno nas odżywić, zregenerować i odbudować. W dzisiejszym świecie bardzo dużo spożywamy produktów przetworzonych i fast food’ów. Rynek bardzo szybko reaguje na nasze zapotrzebowania związane z trybem życia. Popyt mówi: „chcemy szybciej, chcemy krócej, bo przecież musimy pracować więcej i dłużej”.

Co w tym złego? Po co mamy się nad tym zastanawiać?

Człowiek, który spożywa coś na szybko – fast food lub gotowe dania wysoce przetworzone, czuje wprawdzie pełen żołądek, ale organizm nie będzie w ogóle odżywiony. Tego typu posiłki dostarczają tzw. pustych kalorii. Z nich organizm nie może wyekstrahować żadnych wartości odżywczych, bo ich tam po prostu nie ma. Nie dostał tego, czego potrzebuje do prawidłowego funkcjonowania i już po krótkim czasie będzie miał ochotę na podjadanie. Puste kalorie natomiast szybko powodują tycie, odkładanie się złogów, toksyn, organizm nie będzie odżywiony i może zacząć po prostu chorować. Zaistnienie i szybkość przebiegu tego procesu oczywiście zależy od kondycji i indywidualnych predyspozycji każdego człowieka. Jeden zachoruje w ciągu roku, drugi w ciągu pięciu lat, a kolejny w ciągu dziesięciu – to wszystko zależy od tego jaki mamy potencjał (geny), który otrzymaliśmy od naszych rodziców. Ale jedno jest pewne – spustoszenie w organizmie przy tego typu diecie zaczyna się tworzyć u każdego. Zmęczenie będzie jednym z pierwszych objawów.

Jak zatem znaleźć na talerzu prosty sposób na zdrowie i dobre samopoczucie. Jak to robić?

Jest takie stare powiedzenie „Śniadanie jedz jak cesarz, obiad jak król, a kolację jak żebrak”. Śniadanie powinno stanowić główny posiłek dnia i powinno być najbardziej obfite, odżywcze i pełnowartościowe. To śniadanie – zanim rozpocznie się dzień pracy – każdy z nas ma możliwość zjedzenia w domu, w spokoju. Jeśli ten posiłek będzie jedynym w ciągu dnia pełnowartościowym i odżywczym, mamy już połowę sukcesu dla zdrowia.

Jaki jest najprostszy śniadaniowy przepis? Jak rozpocząć dzień – pierwszy krok zarządzania zdrowiem.

Proponuję rozpocząć dzień od wypicia szklanki ciepłej przegotowanej wody, może być z plasterkiem cytryny, ale może też być zaparzony świeży imbir (dla zmarzluchów).
Na śniadanie proponuję zjedzenie ugotowanego zboża w postaci kaszy lub płatków: kasza jaglana, polenta, kasza orkiszowa czy jęczmienna, płatki owsiane, ryż – na ciepło. Przygotujmy taki posiłek dodając do niego na przykład suszone lub świeże owoce – najbardziej ulubione: jabłka gruszki, daktyle, morele, orzechy włoskie, migdały, rodzynki, ale też cynamon etc. Takie śniadanie porządnie odżywia i ułatwia organizmowi powrót do swojej pierwotnej sprawności – proszę wypróbować.

Zboża procentowo powinny stanowić nasz główny posiłek, ponieważ to one najpowszechniej rosną wokół nas, poza tym są bardzo odżywcze – zawierają w sobie m.in. dużo wapnia i żelaza. W dalszej kolejności powinniśmy spożywać warzywa, rośliny strączkowe i owoce, następnie pestki i orzechy, a mięso w najmniejszych ilościach.
Pamiętać należy, że gotowe produkty, gotowe mieszanki zawierają dużo cukru lub soli, konserwantów, chemicznych polepszaczy smaku jak glutaminian sodu – a to już nie służy naszemu zdrowiu, a wręcz mu szkodzi. Najlepiej mieszać produkty samodzielnie i tworzyć własne zestawy śniadaniowe.

Każda zmiana jest zagrożona stresem, obawą przed porażką, brakiem powodzenia w osiąganiu celu. Jak przezwyciężyć ten etap?

Pierwsze co trzeba – to świadomość tego, na czym tak naprawdę mi zależy. Przedsiębiorca niejako jest osobą dobrze zorganizowaną – stąd łatwiej mu przyjdzie spojrzenie na swoje zdrowie i życie, jak na swój biznes. Postawienie zagadnienia zdrowia w kontekście celu, może okazać się łatwiejsze: „chcę osiągnąć sukces i być zdrowym, chcę być sprawny do końca życia, chcę cieszyć się mocnym sercem”. To jest argument: chcę być w pełni sprawny umysłowo – w biznesie przecież to podstawa.
Niestety najczęściej głównym motywatorem zmiany żywienia są bardzo duże problemy zdrowotne, które ujawniają się już przed 40 lub 50 rokiem życia. To problemy zdrowotne zazwyczaj powodują, że człowiek zmuszony jest do rezygnacji ze swojego życia zawodowego. A przestawienie kilku rzeczy w menu i stylu życia może spowodować, że niemoc fizyczna mija, odzyskujemy siły, sprawność fizyczną i intelektualną, witalność i radość życia. Mam tego przykłady wśród swoich pacjentów.

W Polsce profilaktyka zdrowia prawie nie istnieje, mało się o niej mówi. Reakcja jest dopiero wtedy, gdy stan zdrowia uniemożliwia funkcjonowanie.

Niestety, zazwyczaj jest tak, że ignorujemy sygnały płynące z ciała, pracujemy na wysokich obrotach, aż „coś się zerwie” i przestaje działać. Mówiąc obrazowo: jeździmy na rowerze, aż się łańcuch zerwie, nie konserwujemy go regularnie, nie wykonujemy przeglądów. Jeżeli nie mamy świadomości, że ten łańcuch musi być regularnie smarowany, aby miał dłuższą żywotność – to skutki najczęściej są opłakane i … kosztowne, a do tego czasochłonne. Zamiast miło spędzać czas, naprawiamy swoje błędy. Jeśli uświadomimy sobie tę zależność, ten proces, to łatwiej będzie nam podjąć decyzję, aby pójść drogą prewencji, zapobiegania, czyli regularnego dbania o stan naszego organizmu. Wszystko m.in. po to, aby nie musieć cierpieć z bólu, korzystać z kosztownej pomocy medycznej i nie tracić pieniędzy z powodu absencji chorobowej w życiu zawodowym lub stanu uniemożliwiającego pracę w ogóle. To jest potężna machina zależności. Człowiek w dzisiejszym wymagającym szybkości świecie sam doprowadza do kresu swoich sił, eksploatując je do końca.
Coraz powszechniejszy staje się syndrom burn-out (syndrom wypalenia zawodowego) – choroba biznesowo-cywilizacyjna. Dopiero zapadając na nią ludzie zatrzymują się i mówią: stop – muszę coś z tym zrobić. I dopiero wtedy zmieniają, często nawet o 180 stopni swoje dotychczasowe życie.

Czy taki jest główny motywator zmian stylu życia? Można inaczej?

Z mojej praktyki wynika, że jest to znaczący motywator. Ale coraz częściej można spotkać osoby, które w czasie swojej drogi zawodowej świadomie decydują, że chcą żyć zdrowo, wyglądać młodo, zachować siły, być atrakcyjnymi. Chcą by ich życie miało jakość. Są to osoby z pewną świadomością siebie, swojego życia i starają się znaleźć złoty środek i możliwie doskonale łączyć biznes, życie osobiste i zdrowie – work life balance. Dopiero równowaga może w efekcie zagwarantować sukces.

Balans i zdrowie to mój życiowy kapitał?

To baza, podstawa wszystkiego – jeśli zabraknie nam zdrowia – nie zrobimy żadnego biznesu.

Gdzie zatem poszukiwać recept, rozwiązań? Skąd możemy czerpać?

Doskonałym źródłem dobrych informacji żywieniowych jest – wbrew pozorom – tradycja rodzinna. Wiele babć, ciotek pamięta i chętnie przyzna, że kiedyś mięso było spożywane co najwyżej raz w tygodniu. Do tego produkty mięsne dostawały do spożycia osoby pracujące w polu, wykonujące ciężką pracę fizyczną. Dzisiaj głównie wykonujemy pracę siedzącą, przy komputerze, zatem nie jesteśmy w stanie spalić dużych ilości wysoko kalorycznych posiłków. Dobrze jest dopasować sposób odżywania do stylu życia, czyli do tego, co robimy na co dzień. Obecnie, można powiedzieć, że żyjemy w społeczeństwie dobrobytu i myślimy, że często np. jedząc mięso, postępujemy właściwie. Niestety, jest zupełnie odwrotnie.

Życie z dietą w ogólnym pojęciu kojarzy się z wyrzeczeniami, rygorem…

W ogóle nie mówię o jakiejś diecie. Zasady prawidłowego odżywiania, które polecam, powinny stać się codziennym stylem życia, na zawsze, od których istnieją odstępstwa, czyli małe grzeszki 🙂 Ortodoksja jest zabójcza. Zakazywanie sobie spożywania czegoś bardziej kalorycznego od czasu do czasu, prowadzi do frustracji, a nie o to chodzi w zdrowym odżywianiu. Jedzenie ma przede wszystkim być przyjemnością, cieszyć i jednocześnie służyć naszemu zdrowiu. Bardzo ważny jest też aspekt socjalny. Przykładowo – od czasu do czasu jesteśmy zaproszeni do znajomych na obiad lub kolację, która jest „bombą kaloryczną”. Cieszmy się nią 🙂 Spożywanie go w doborowym towarzystwie, w radości i rozluźnieniu, nie zaszkodzi, a miła atmosfera spowoduje, że będzie lepiej trawiony, aniżeli spożywany w stresie i z wyrzutami sumienia.

Co w takim razie z posiłkami służbowymi – coraz bardziej powszechnymi i niemal obowiązkowymi punktami życia zawodowego?

Business lunch ma cel – spotkać się z klientem i omówić strategie biznesowo-finansowe. Tak, business lunch jest rodzajem ciężkiego spotkania. Weźmy pod uwagę, że cały organizm koncentruje się na wymyśleniu dobrej strategii, szybkiej analizie rozmowy, szukaniu korzyści, czyli cała energia jest w umyśle. Jedząc w tym samym czasie posiłek, zmuszamy organizm do podziału potencjału energetycznego, jaki mamy w danej chwili na myślenie i na trawienie, co osłabia jednocześnie obie funkcje. W efekcie jesteśmy zmęczeni / obciążeni, a biznes może nie wypalić. Co zmienić w takiej sytuacji? Dokonajmy prawidłowego wyboru potrawy na naszym talerzu. Jeśli z menu wybierzemy na przykład głównie węglowodany – osiągniemy senność. O tym mówili nawet stratedzy: zabierz „wroga” na ciężki obiad lub kolację, a podpisze ci wszystko. Bo rzeczywiście – będzie zmęczony i najchętniej w nadziei na szybki odpoczynek, będzie chciał zakończyć spotkanie. Dlatego też – jeżeli business lunch jest nieunikniony – proponuję lekkostrawny posiłek: zupę, sałatę, duszone lub pieczone warzywa, ale nie mięso. Ono, szczególnie w połączeniu z węglowodanami, spowoduje ociężałość (fizyczną i umysłową), poczucie przepełnienia, zmęczenia, a w efekcie natychmiastową ospałość.

Czy spożywane jedzenie może mieć bezpośredni wpływ na nasze emocje?

Każdy z nas ma tak zwaną konstytucję organizmu np. jednemu jest gorąco, innemu zimno, a jeszcze innemu normalnie. Osoby, którym jest ciągle gorąco, po spożyciu posiłku silnie rozgrzewające np. czerwonego mięsa, ostrego / pikantnego sosu – mogą poczuć w sobie napięcie, a nawet agresję.
Dlatego zachęcam do obserwacji, poznania  siebie i swoich reakcji na potrawy, czy jest mi gorąco po danym posiłku, czy zimno, czy normalnie. Klasyczny obrazek, kiedy kobieta i mężczyzną idą do restauracji, wygląda tak: on ubrany w koszulkę z krótkim rękawkiem, czerwoną twarzą (bo jest mu zazwyczaj gorąco) zamawia krwistego steka i czerwone wino – zestaw, który go jeszcze bardziej rozgrzeje, ona ubrana w 3 sweterki, blada na twarzy (bo jest jej zazwyczaj zimno) zamawia sałatkę i wodę mineralną, aby nie utyć – zestaw, który ją jeszcze bardzie wychłodzi. Paradoks polega na tym, że powinni się zamienić posiłkami i napojami, aby w ten sposób dać sobie to, czego najbardziej w tej chwili potrzebują – ona rozgrzania, on schłodzenia. To się nazywa prawidłowy dobór posiłku do obecnego stanu organizmu.

Codziennie musimy jeść – ale jak nie sprawić, żeby myślenie o jedzeniu i jego przygotowywanie nie zajęło całego dnia?

To jest podstawowa wiedza praktyczna. Życie jest na tyle piękne, że można je spędzać w różny sposób. Współczesny człowiek coraz częściej traktuje przebywanie w kuchni jako przymus. Jest to zrozumiałe – mamy rodziny, dzieci i ciągle trzeba coś przygotowywać. Pokonanie tego przymusu może ułatwić zmiana podejścia – robię coś w kuchni, co będzie służyło mojemu zdrowiu i zdrowiu moich najbliższych – to jest ta moja inwestycja. A stanowi ona tylko część dnia. Każdy przedsiębiorca w szczegółach planuje swój biznes – i tu może mieć łatwiej – bo umiejętności organizacyjne bardzo przydają się przy planowaniu zakupów i posiłków.
Warto pamiętać, że zmiana sposobu odżywiania – to tak naprawdę zmiana stylu życia. Zmieniając sposób odżywania na zdrowszy – zmieniamy też sposób myślenia. Ludzie stają się mniej agresywni, a bardziej zrównoważeni. W związku z tym lepiej sobie też radzą z sytuacjami stresowymi.

Powszechnie zdrowe odżywianie kojarzy się nam z czymś co, nie do końca smakuje…

Posiłek powinien przede wszystkim smakować. Jeżeli jest odwrotnie i jedyne co będziemy mieć w głowie to: „muszę go zjeść, bo przecież służy mojemu zdrowiu”, taki posiłek mimo wszystko bardziej zaszkodzi niż pomoże. Aspekt smakowy jest tutaj wręcz kluczowy.

„Niech pożywienie będzie twoim lekarstwem, a lekarstwo pożywieniem” – to cytat z Hipokratesa. Czy dzisiaj ludzie o tym wiedzą?

Bardzo sobie cenię Hipokratesa m.in. właśnie za to zdanie. Jestem pod wrażeniem tego, co robił, jak leczył, co właściwie zostało zapomniane: to Hipokrates postawił dietetykę na piedestale. Możemy sami leczyć się dietą – sposób odżywiania, jest ważny w utrzymaniu dobrego stanu zdrowia. To podejście jest dla mnie bardzo motywujące do tego, by jeszcze więcej rozbić w tej dziedzinie, bo to jest właściwa droga. Pierwszym „lekarstwem” jest jedzenie, a dopiero w przypadkach zaawansowanych – farmakologia. Posiłek to coś na co mamy w 100% wpływ, a potrzebujemy jeść i jemy codziennie. W związku z tym, jeśli już coś jemy, to jedzmy zdrowo, a tym samym przejmijmy odpowiedzialność za nasze własne zdrowie. Mamy na to bezpośredni wpływ. To ja sobie aplikuję – to ja decyduję o tym, co jem. W Polsce już są medyczne programy rekomendowane i wspierane przez lekarzy, w których pacjenci przechodzą przede wszystkim terapię dietą. Pacjenci osiągają niebywałą poprawę swoich wyników zdrowotnych już po 2-3 miesiącach.
Medycyna chińska mówi, że każda choroba zaczyna się w układzie trawiennym i prawie każda jest do wyleczenia przez układ trawienny. To bardzo silny argument na tak, za prawidłowym odżywianiem się.
W dzisiejszych czasach człowiek chce mieć kontrolę nad wszystkim i myśli, że ją ma. Jednak przyrody / natury nie da się kontrolować, bo to ona dyktuje nam warunki. Aby zachować zdrowie, człowiek musi podporządkować się jej prawom.
Wzięcie odpowiedzialności za to co jemy to 100% możliwości i 100% kontroli.

Czy świat businessu już dostrzegł korzyści ze zdrowego odżywiania się swoich uczestników: właścicieli, pracowników?

Z tym jest jeszcze różnie. Chociaż ustawowo przysługuje pracownikowi przerwa na posiłek, często nie ma czasu aby z niej skorzystać. Wiąże się z tym rezygnacja z posiłku, jedzenie w biegu, nie zwracanie uwagi na jakość i wartość jedzenia. Przegryzane w biegu ciasteczka, słodkie bułeczki, fast foody przekładają się m.in. na problemy ze zdrowiem, otyłość, zmęczeniem, a docelowo spadkiem wydajności. Dla porównania ludzie biznesu na zachodzie coraz częściej żyją i żywią się bardzo świadomie, a ich jadłospis jest bardzo zrównoważony i dopasowany do ich stanu zdrowia. Przedsiębiorcy w Polsce zaczynają dostrzegać, że dzięki dobrze dobranemu posiłkowi, efektywność pracownika mocno wzrasta. Potrzebują wiedzy z zakresu odżywiania, a właściwie wsparcia w zarządzaniu swoim zdrowiem, właśnie poprzez zdrowe jedzenie. Doświadczam tego na szkoleniach, które regularnie prowadzę w różnych firmach na temat „Odzyskaj energię w biurze”. Nowy dział szkoleń tzw. wellness korporacyjny zaczął się rozwijać dla dobra pracownika, co ma bezpośrednie przełożenie na powodzenie firmy. To dobry znak.

PIĘĆ ZASAD ZDROWEGO ŻYWIENIA WG ANNY KRASUCKIEJ

1. Otwartość, własna motywacja, centralizacja zdrowia jako podstawy wszystkiego, zdrowie jako baza inwestycyjna 🙂
2. Śniadanie – najważniejszy posiłek dnia.
3. Wpływ na zawartość / skład posiłków, wybór składników wspierających zdrowie, bez wspomagaczy smaku, półproduktów, sztucznych zamienników.
4. Uwzględnianie klimatu, w którym się żyje – regionalne produkty, pora roku – czyli produkty, które w naturalny sposób przechowują się w danej porze roku
5. Dopasowanie odżywiania do stylu życia, do tego co robimy i odwrotnie – odżywianie regularne i prawidłowe.


Udostępnij ten wpis
FacebookTwitterEmailPinterest

Może Cię zainteresować

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments