Dość tej niedbałości!
Dbać o siebie? Kiedy? Jak? Po co? Jestem zdrowa. Tzn. zawsze byłam zdrowa i wydawało mi się, że zawsze będę, ale dziś... Hm przecież ważniejsza jest rodzina, dzieci, praca, zakupy, sprzątanie, pranie, gotowanie... no i na szarym końcu ja, ale wtedy nie mam już czasu i jestem zbyt zmęczona, aby o sobie pomyśleć. Padam na twarz każdego dnia i kręcę się jak w kołowrotku, bo jeszcze to i tamto jest do zrobienia. I tylko ja umiem to ogarnąć. Jestem niezastąpiona. Przecież nikt nie zrobi tego tak dobrze jak ja, perfekcjonistka. I tak pędzę i pędzę, a w głowie mej zaczyna szumieć i ściskać, a ciało już nie daje rady, jak dawniej... No właśnie, jak to nie daje rady? Nie dość, że od lat nie dbam o siebie, to z wiekiem organizm mój słabnie. Czuję się coraz gorzej, jestem ciągle zmęczona, a przez to apatyczna lub agresywna, a moje życie krąży na trasie dom - praca - dom - sklep - no może weekendowy wyjazd z rodziną, gdzie ja dalej pracuję krzątając się, bo przecież nie odpoczywam. Oczywiście pojawia się żal i pretensje do całego świata, łącznie ze mną (autoagresja), że jestem taka zagoniona. I wreszcie któregoś dnia coś pęka, spoglądam w lustro, tak inaczej niż zwykle, z uwagą patrzę na siebie i widzę te podkrążone i bez dawnego błysku oczy, zmęczoną twarz, poszarzałą skórę i nie poznaję siebie. Zaglądam jeszcze głębiej w moje piękne choć zgaszone oczy, jakbym chciała dojrzeć moją duszę, dotknąć jej i poczuć i ... stało się, poczułam smutek i żal, a łzy same popłynęły po mych sfatygowanych policzkach. Jedyne ciepło, jakiego doznałam w tym momencie, reszta była istnym mrozem, który ściął mnie z nóg. Gdzie jest ta kiedyś piękna, rumiana, zdrowa i pełna życia kobieta? Stłamsiłam ją gdzieś w zakamarkach. Zapomniałam o niej, a może zgubiłam na gnającej na oślep drodze. Czy takiego życia i takiego pędu naprawdę chcę? Gdzie straciłam mą dawną równowagę i harmonię? Gdzie i kiedy zapodziałam siebie??? Jakim jestem przykładem dla swoich najbliższych? Przecież, gdy dzieci pójdą w świat, będą powielać mój schemat. Czy tego chcę dla nich? A czego chcę dla siebie? Nadal jestem żoną, matką, córką, przyjaciółką, pracownicą i łącząc i godząc te wszystkie role znów chcę być sobą i czuć się wspaniale. Chcę być spełniona, szczęśliwa, radosna i przede wszystkim zdrowa. Potrzebuję wsparcie na drodze do równowagi. Zrozumiałam, że zaplątałam się w tym życiu i zbyt długo zwlekałam, aby to zmienić. Mam dość tej niedbałości. Nie mogę cieszyć się życiem, gdy organizm odmawia mi posłuszeństwa. Teraz czas na moją odnowę, a najbliżsi i tak odczują pozytyw mej przemiany :)Niektórzy z nas są już na etapie, który opisałam, inni przed.
Zawsze jest ten dobry moment, aby zadbać o siebie. Zdecyduj, kiedy dla Ciebie jest ten właściwy czas, jednak nie zwlekaj,
nie marnuj żadnego dnia, bo zdrowie masz jedno i obecne życie też :)

Puentując mój dzisiejszy przekaz, sięgnę po słowa Boba Mandela:
"Nie możesz dać innym więcej miłości,niż dajesz jej sobie i nie możesz otrzymać więcej miłości,niż otrzymujesz jej od siebie.Ty jeden i ty sam jesteś źródłem miłości w swoim życiu.Ludzie, których spotykasz, są zawsze idealnym odbiciem tego,co myślisz o sobie i jak się ze sobą czujesz."Dużo zdrowia Kochani i do zobaczenia :)
Tekst: Anna Krasucka