Ortodoksja usztywnia, a przecież rozluźnienie jest naturalną potrzebą organizmu dającą cudowne odczucie. Na dodatek to, co sztywne łatwo pęka i się kruszy.
Ortodoksja zaciska, a przecież najważniejszy w ciele jest swobodny przepływ qi i krwi. Niepotrzebne Ci są złogi, guzy, torbiele, cysty, kamienie.
Ortodoksja prowadzi do zastojów, a czymże jest zastój, jak nie bólem, zmęczeniem, złością, bezradnością, ociężałością, demotywacją, cierpieniem, niepokojem i wreszcie depresją.
Ortodoksja prowadzi do lęku, aby nie zrobić czegoś wbrew zasadom. A lęk zamyka i osłabia Nerki oraz odporność.
Ortodoksja niszczy kreatywność, a przecież ona nas odpręża i napędza do działania.
Ortodoksja wysusza krew i cenne płyny ciała, co ma negatywny wpływ na zdrowie oraz przyspiesza starzenie się – o czym więcej opowiadam na webinarze „WZMACNIANIE i BUDOWA KRWI oraz CENNYCH PŁYNÓW”.
Ortodoksja rodzi zgorzknienie i smutek, a przecież radość życia i wdzięczność nadają sens istnienia.
Ortodoksja żywieniowa tzw. ortoreksja prowadzi do tego, że zdrowe odżywianie staje się niezdrowe.
Najważniejszym jest słuchanie swego organizmu i wychwytywanie jego prawdziwych potrzeb.
Podam przykład – mój znajomy jest wegetarianinem od ponad 30 lat. Będąc kiedyś na wsi odwiedził wiejski jarmark ze swojską żywnością. Przechodząc obok stoiska z wędlinami / kiełbasami, tak przyjemnie mu zapachniało, że bez namysłu kupił mały kawałek suchej kiełbasy i zjadł od razu ze smakiem.
Owszem, zdarza się, że jestem kategoryczna, może nawet ortodoksyjna, w przypadkach, gdy widzę, że stan zdrowia wymaga szybkiej i restrykcyjnej reakcji żywieniowej. Może jest to cukier, może kawa, nabiał, a może mięso. Odstawiam na jakiś czas, aż organizm wróci w miarę do równowagi i wtedy zakazy i nakazy można lekko poluzować zachowując zdrowe zasady żywieniowe. Nie powiedziałam wrócić do starych nawyków, które doprowadziły do ciężkiej choroby.
Życie bez ortodoksji jest łatwiejsze, przyjemniejsze i daje wolność.
Takiego życia Ci życzę!
Serdecznie ❤️
