Minęły 4 lata od czasu, gdy z dnia na dzień przeniosłam się do starego gospodarstwa w środku lasu. Decyzja szybka, bo sytuacja tego wymagała. W gospodarstwie mianowicie ostały się 3 psy i 7 kotów, dla których były 2 opcje – schronisko, albo moja szybka przeprowadzka. Decyzja zapadła natychmiast, bo nie wyobrażaliśmy sobie z Michałem, aby zwierzęta, które tu były, miały na starość zostać stąd zabrane do schroniska. Trochę jak wolontariat? Może, ale ich zdrowie = moje zdrowie.Nie tak miało być, ale tak się stało. Z komfortowego mieszkania w centrum Warszawy sama (Michał ze względu na swoją pracę mógł wtedy przyjeżdżać tylko na weekendy) zamieszkałam w starym, zimnym domu. Latem luks – chłodniutko, przyjemnie, ale zimą – ogromne wyzwanie. Czekała mnie praca fizyczna. Dziś patrząc z perspektywy czasu dobrze się stało.zobacz także: Zmiany i przemianyAby nagrzać wodę (woda ze studni) trzeba było palić (my drewnem) w wielkim piecu w budynku gospodarczym oddalonym od domu o 20 m. Woda ta grzała też kaloryfery. Zimą jednak domu nie dało się nagrzać, bo był nieocieplony. Rano zatem budziło mnie „przyjemne” 11 stopni. Przyjemne w łóżku pod ciepłą kołdrą puchową, ale gdy trzeba było wstać i ubrać się, aby wyjść na dwór, by znów rozpalić w piecu, to już było nie lada wyzwanie.Podłoga była również zimna, wszędzie kafelki. Moje nogi szybko marzły. Wiedziałam czym to grozi. Natychmiast sięgnęłam po moją wiedzę z domu rodzinnego i z medycyny chińskiej. Robiłam wszystko, co znałam, aby nie marznąć i nie osłabiać Nerek – mojego potencjału życiowego. Efekt był. Trzymałam się. Zdrowie dopisywało. Wszystko grało rolę – ciepłota ciała, odpowiednie jedzenie, ruch, świeże powietrze i pozytywne myślenie.Owszem, bywały trudne momenty. To normalne, jak yin i yang. Ale zawsze znajdowałam wyjście z dołka i powrotu do równowagi. Natura – rośliny, zwierzęta, niebo, ziemia, które tu poznaję i odkrywam, były i są moimi sojusznikami w tym mocnym wyzwaniu. A na horyzoncie powstawał plan budowy siedliska warsztatowego dla Was. Abyście mogli tu odpoczywać na łonie przyrody. Aby powracało zdrowie. Siedlisko Otulone lasem.Życie na głuchej wsi jest zupełnie inne niż w mieście. Głuchej, bo jesteśmy otuleni lasem, a najbliższy sąsiad mieszka 1 km dalej. I chcę podkreślić, że kocham życie w dużym mieście. Mam tam swoje miejsca, ścieżki, przyjaciół. Ale tęskniłam do natury. Kocham życie w głuszy. Zdrowie jest tutaj, gdzie rządzą prawdziwe prawa natury. Z pokorą je wszystkie obserwuję. Nie raz żyjąc w mieście bym inaczej reagowała. Tutaj godzisz się, odpuszczasz, bo widzisz, jaki to wszystko ma bieg i kierunek. A Ty jesteś tego malutką częścią. O tym opowiem innym razem.Tutaj umysł inaczej pracuje. Oderwany od nadmiaru bodźców harmonizuje się i regeneruje. Zdrowie się dzieje. Natura daje wiele możliwości. Rodzą się nowe pomysły. Tu powstała Akademia Zdrowia i Witalności online. Tu coraz bardziej docieram do sedna, jak Wam pomagać skutecznie budować zdrowie. Coraz lepiej rozumiem pracę ludzkiego organizmu.Dziś mieszkamy w nowym domu, choć jeszcze nie wykończonym, ale ciepłym i przytulnym. Wartość luksusu, jakiego teraz tu doznaję, znam tylko ja.Od 4 lata dużo pracuję fizycznie. Nie pamiętam, abym kiedykolwiek w swoim życiu tyle pracowała. I kiedyś bym się tego przestraszyła, ale z perspektywy czasu widzę, jak dużo dobrego praca fizyczna mi daje pod wieloma względami. Nie pracuję ponad moje siły. A siłę i zdrowie wyrabiam właśnie dzięki pracy fizycznej. Tworzą się nowe neurony mózgowe. Krew krąży płynniej. Moje ścięgna i mięśnie są w lepszej kondycji. Jestem porządnie dotleniona. Ogólnie czuję się mocniejsza fizycznie i psychicznie. To niesamowite, jak dużo dobrego daje praca fizyczna. Nigdy tak o tym wcześniej nie myślałam. Teraz to wiem, bo doświadczam. I widzę różnicę. Praca fizyczna = zdrowie.Budowa trwa i jeszcze trochę potrwa. Sytuacja gospodarcza, ceny materiałów i usług budowlanych podcięły nam nogi. Ale nadal widzę piękny, szeroki horyzont i robię swoje. Trudności rozwiązuję na bieżąco, stawiam czoła wszystkim kolejnym wyzwaniom, bo mam marzenia i po nie sięgam idąc do celu.zobacz także: Buduj swój domCzęść z Was biorących udział w warsztatach, które prowadzę, zna moje historie stąd. Dziękuję Wam za komfort, jakim mnie obdarowujecie podczas tych warsztatów. To niesamowite móc pracować z takimi osobami, jak Wy. Budujecie moje zdrowie. Dajecie mi ogromne wsparcie pod wieloma względami. Jestem Wam wdzięczna za każdy gest, za każde słowo, za bycie. Dzięki Wam mogę dalej budować. Dla Was. Aby powracało zdrowie.W te wakacje odważyłam się poprosić Was o wolontariat przy różnych pracach. Nie było to łatwe. Choć pamiętam, gdy mieszkałam w Niemczech, tam wolontariat jest rzeczą naturalną. Ktoś coś potrzebuje, skrzykują się przyjaciele, rodzina i jadą pomóc. Tu w Polsce wolontariat jest różnie postrzegany. Ale mając tak cudownych uczestników, jak Wy, pomyślałam, że zapytam, opowiem i jak ktoś będzie miał ochotę, przyjedzie.I przyjechali. Beata i Tomek z Koszalina (na zdjęciu). Będąc w okolicy wpadli do nas na kilka godzin, aby pomóc, co mogli – obecnie opalamy i szczotkujemy deski elewacyjne. Niezwykły wolontariat. Było cudownie, swojsko i bardzo wspierająco. Wyjątkowe doświadczenie. Jestem im wdzięczna za otwartość, bezinteresowność i kawał dobrej roboty. Za pierwszy wolontariat.Jeśli znamy się i masz ochotę wdepnąć do nas na wolontariat na kilka, kilkanaście godzin w ciągu dnia, oderwać się od Twojej codzienności i pobyć w innej, popracować fizycznie, pójść na leśny spacer, zapraszam na wolontariat. U nas nie ma nudy. Tu ciągle coś się dzieje. Właśnie niespodziewanie stara suczka urodziła córeczkę. To dla niej ogromne wyzwanie, bo słabe zdrowie. Pomagamy im obu przeżyć.I tak życie się toczy.Do zobaczenia 🙂
Cześć, Aniu, cześć Wszystkim Ludziom Ani i nie tylko!
Byliśmy u Ani i Michała i…oniemieliśmy! myślałam, że to jakieś pół ha, no dobra – 1ha, a tu całe pola i lasy…Słuchajcie, siedlisko dla nas już jest, stoi, ale potrzebuje wykończenia, czyli pomocy naszych rąk i serc. Praca nie jest ciężka, pracujemy w miarę naszych sił i możliwości, można przy niej medytować, kontemplować, śpiewać, gadać, bawić się z Solarem (pies, który Cię pokocha z powodu, że jesteś :)… Przybywajcie ku pomocy
Beata, dziękuję za Wasze serce i pracowite ręce, a przede wszystkim za aktywne wsparcie nas w budowie siedliska 🙂 Otworzyliście drzwi dla kolejnych chętnych wolontariuszy. Działamy, bo piękne miejsce dla Was i dla nas tworzymy 🙂 Do zobaczenia 🙂