Popołudniowa sjesta pod kwitnącymi i uwodzącymi zapachem lipami.
Może dlatego, że jestem lipcowym dzieckiem, zapach lip jest dla mnie niezwykle kojący i odprężający ciało i umysł. Przenosi w inny świat. Jak Wy macie?
Pszczoły i różne owady krzątają się zbierając nektar i czyniąc zapasy na zimę. Właśnie, to ten czas, kiedy zaczynamy robić pierwsze przetwory np. z truskawek, czereśni itd. tudzież suszymy zioła na potem. Tak właśnie jest z lipą, zachęcam do zbioru kwiatów na napary.
A lipa ma cudowne właściwości i przydaje się przy przeziębieniach lub chorobach zakaźnych, bo działa napotnie usuwając patogen, łagodzi kaszel, ból gardła i chrypkę. Inną drogą oczyszczania z toksyn jest jej działanie moczopędne.
Babcia parzyła napar z lipy? No jasne. Brała 1 łyżkę kwiatów lipy i zalewała 1 szklanką wrzątku. Parzyła 20 min. Czasem dodawała sok z malin, swój. Po takim eliksirze byłam jak nowonarodzona.
Zapach kwitnącej lipy jest niezwykle uspokajający, zatem polecam taką ‚kąpiel’ codziennie póki lipa kwitnie. Wystarczy 15-20 min. Komórki ciała się relaksują i organizm wraca do równowagi, nawet po trudnym dniu. To również niezwykła regeneracja dla Wątroby.
Codzienną popołudniową sjestę mamy na wszystkich wyjazdach, które prowadzę. Efekty ozdrowieńcze są namacalne
Zdrowia pod lipami życzę ❤️