Wakacje się powoli kończą, a w mej głowie wiele obrazów, obserwacji, doświadczeń i refleksji. Tym, co ważne, chcę się dziś z Wami podzielić.

Lato było czasem spotkań z bliższą lub dalszą rodziną oraz ze znajomymi. Niektóre z tych spotkań były trudne, wręcz bolesne. Dlaczego aż takie? Bo po raz wtóry uświadamiające mi, że nie mam takiej mocy sprawczej, jaką czasem bym może i chciała mieć. Mam na myśli sytuacje, kiedy drugi człowiek cierpi z powodu dolegliwości zdrowotnych, a ja chciałabym jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ulżyć mu w tym bólu, a nawet uzdrowić. Piękne marzenie, prawda 🙂 Jednak wiem, że to nie moja rola i nie moja różdżka, która uzdrawia. Zatem czyja?

Jasnym jest, że każda choroba ma swoje przyczyny. Zazwyczaj latami „zapracowujemy” sobie na zły stan zdrowia. I wtedy pojawia się ból i cierpienie. A czego ma nas nauczyć choroba? Jestem zdania, że choroba to czerwone światło na drodze, którą kroczymy w danym momencie. To znak, że mam się zatrzymać. To znak, że tą drogą nie wolno mi dalej iść, bo konsekwencje będą jeszcze cięższe. To znak, że mam wyciągnąć wnioski i zmienić kierunek, aby nie dopuścić do ponownego ataku tej czy innej choroby. To czas solidnej decyzji o zadbaniu o siebie i natychmiastowego wcielenia jej w życie. Jednak, czy tak się dzieje?

Kiedyś usłyszałam „Ale tak od razu? Najpierw muszę oswoić się z sytuacją i zastanowić nad decyzją o zmianie.” Rozmyślanie nad podjęciem decyzji trwa często tygodniami, miesiącami, a nawet latami. Rozważamy różne warianty i łapiemy się chwilowych rozwiązań naszego problemu. Chodzimy wokół problemu, ale nie dotykamy sedna. A choroba nie ustępuje, a wręcz się pogłębia. Nie ma czasu na długie dywagacje. Należy działać, aby jak najszybciej uwolnić się od bólu i cierpienia. Powrócić do stanu harmonii ciała i ducha. Wyzdrowieć.

Jaka jest moja rola w tym wszystkim i dlaczego o tym dziś piszę? Kwestia polega na tym, że ja mogę wskazać drogę, dać zalecenia żywieniowe, porozmawiać, jednak całą realizację w praktyce musi osoba cierpiąca wykonać samodzielnie (wskazane przy tym wsparcie rodziny i przyjaciół).

W te wakacje spotkałam się nie raz z cierpieniem i jednoczesnym zamknięciem na zmiany stylu życia, głównie nawyków żywieniowych. Paradoks nie do uwierzenia, a jednak. To było smutne. I czasem zastanawiałam się, kogo ten ból bardziej dotyka – mnie, czy drugą osobę. Ech, ta empatia. A kiedy mówię, „Jedz mniej mięsa i cukru lub chwilowo usuń je z jadłospisu, aby poczuć zmianę na lepsze”. Odpowiedź z drugiej strony jest negatywna „Ale czy to pomoże? Zupa bez mięsa nie smakuje! Ciasto i kawa musi być”.

Ręce mi opadają słysząc takie wywody. Kiedyś nawet złość we mnie wzbierała, bo jest mi trudno zrozumieć taką postawę. Dziś jednak, mimo smutku patrzenia na cierpienie, podchodzę z pokorą i szanuję wybór drugiej strony. W końcu to jej życie i ma prawo iść przez nie, jak chce.

Problem pojawia się wtedy, gdy druga strona prosi o pomoc, a ja jej już nie mogę udzielić. No bo jak tego dokonać, skoro nie ma otwartości na wprowadzenie zmian. Nie da się komuś pomóc, jeśli ten ktoś nie chce nic zmienić. Kropka. I przykre jest patrzenie na cierpiącego, ale to nie ja podejmuję decyzję o jego życiu, tylko on sam.

Założyłam i prowadzę Akademię po to, aby wspierać ludzi i wskazywać im w miarę potrzeby i możliwości kierunek ku zdrowiu, radości i pełni życia. Jednak drogą do równowagi każdy z nas musi już pójść samodzielnie. Zakasać rękawy i wziąć odpowiedzialność za swoją drogę życia. Tego ani ja, ani nikt inny nie jest w stanie zrobić za kogoś. Fizycznie to po prostu niemożliwe. Mogę jeszcze towarzyszyć w tej drodze, uświadamiać i motywować. Ale nie pójść. Im prędzej każdy z nas to zrozumie, tym piękniejsze i łatwiejsze będzie to życie.

Jesteś sprawcą i twórcą swojej drogi życia w kontekście zdrowia i samopoczucia (fizycznego i psychicznego). Spowoduj, aby stała się po prostu piękna. Życzę Ci tego z całego serca 🙂

Do zobaczenia


Udostępnij ten wpis
FacebookTwitterEmailPinterest

Może Cię zainteresować

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
View all comments