Świeże zioła z ogródka są codziennym dodatkiem na mym stole, do każdego posiłku. Dodają aromatu i smaku potrawom dzięki zawartym w nich olejkom eterycznym. Już przy zrywaniu ziół woń unosi się w powietrzu i zachęca do jedzenia – przykładem jest cząber, melisa, rozmaryn czy oregano.
To jak aromaterapia. Czasem lubię pogładzić zioła dłonią, aby zapach ich przeniknął me zmysły. Taki ‚zabieg’ wycisza i odpręża.

Zioła odświeżają ciepłą strawę, choć ich smaki są różne – od intensywnie ostrych jak rzeżucha, szczypior, musztardowiec czy rukola do lekko gorzkich jak macierzanka, kolendra, bazylia czy lubczyk.

I chyba najważniejsza rola świeżych ziół to wsparcie trawienne – ułatwiają przetwarzanie potraw w organizmie. Sprawiają, że najbardziej ciężka potrawa nie zalegnie w żołądku. Dlatego nasze babcie zawsze używały ziół w swojej kuchni. One bardzo ceniły ich walory zdrowotne, a doświadczenie przynosiło efekt.

Ze świeżych ziół przyrządzam również napary. W tej materii królują dobrze znana mięta i melisa ale także ogórecznik czy tymianek.

Nie wyobrażam sobie kuchni bez ziół.

Zachęciłam do stosowania świeżych ziół w kuchni?

Zioła możesz uprawiać także w doniczce na parapecie kuchennym lub na balkonie. To proste. Wystarczy posiać lub wsadzić gotową sadzonkę do doniczki i podlewać. Są wdzięczne, bo rosną przez całe lato do późnej jesieni, a niektóre jak rozmaryn czy mięta są wieloletnie.

Zioła nieodzownie towarzyszą nam na każdym wyjeździe, który prowadzę, bo zioła są częścią codziennego zdrowego jadłospisu.

Polecam również mój webinar „Zioła i przyprawy w kuchni„.

Ziołowego dnia Kochani ❤️


Udostępnij ten wpis
FacebookTwitterEmailPinterest

Może Cię zainteresować

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments